czwartek, 22 czerwca 2017

Etyka aborcji #2: Pytanie

„Etyka aborcji” to cykl, w którym podsumowuję i komentuję książkę Davida Boonina „A Defense of Abortion”. Jeśli jesteś tu nowa/-y, zacznij od Wstępu.


Debata na temat aborcji to mnóstwo różnych problemów, a książka Boonina skupia się tylko na jednym z nich. Bardzo ogólnie mówiąc, chodzi o pytanie „Czy aborcja jest moralna?”, nie chodzi natomiast o pytanie „Czy aborcja powinna być legalna?”. Często miesza się ze sobą te dwa pytania, co zaciemnia sprawę. Z różnych powodów można przecież uważać, że aborcja jest moralnie nie w porządku, a jednak powinna być prawnie dopuszczalna. I można też uważać – choć to chyba trochę bardziej egzotyczne stanowisko – że aborcja jest moralnie w porządku, a jednak nie powinno się jej legalizować. Nie jest to miejsce na pisanie o tych powodach – chcę tylko zaznaczyć, że przejście od twierdzenia o moralnej dopuszczalności aborcji do twierdzenia o prawnej dopuszczalności aborcji może wymagać dodatkowego argumentu.
Pytanie „Czy aborcja jest moralna?” można rozumieć na kilka sposobów. Znaczenie, które interesuje Boonina, to „Czy aborcja jest moralnie dopuszczalna?” Nie jest to to samo, co np. „Czy aborcja zasługuje na moralną krytykę?”. Na czym polega różnica?
Wyobraźmy sobie czysto hipotetycznego milionera o imieniu Donald. Donald wygrywa na loterii milion dolarów i wstępnie postanawia, że zrobi z tym milionem jedną z pięciu rzeczy: (1) odda na cele charytatywne, (2) wpłaci na swoje konto oszczędnościowe, (3) kupi sobie pozłacanego Rolls-Royce'a, (4) wykupi w całym kraju billboardy z napisem „Nienawidzę Ivany”, albo (5) wynajmie płatnego mordercę, żeby zabił Ivanę. Opcje te tworzą pewne spektrum: (1) jest moralnie lepsze od (2), (2) jest lepsze od (3) itd. Jednak tylko (5) jest działaniem niedopuszczalnym moralnie, (1)-(4) są dopuszczalne. (1) zasługuje pewnie na moralne uznanie (pomijamy tu różne marksistowskie argumenty przeciwko filantropii), (4) zasługuje na moralną krytykę, być może (3) również – ale każda z tych czterech opcji mieści się w granicach dopuszczalności.
Różnica między działaniem moralnie niedopuszczalnym (morally impermissible) a działaniem moralnie dopuszczalnym, ale zasługującym na moralną krytykę (morally criticizable) polega na tym, że w przypadku drugiego nie są naruszane niczyje prawa moralne. Wykupienie billboardów może być żałosne, małoduszne itp., ale nie możemy powiedzieć, że narusza prawa moralne Ivany, albo kogokolwiek innego. Zabicie Ivany natomiast ewidentnie narusza prawo Ivany do życia.
Aborcja jest więc wg Boonina moralnie dopuszczalna – bo nie narusza ono niczyjego prawa do życia, ani żadnych innych praw – ale nie znaczy to, że pewne przypadki aborcji nie zasługują na jakiś rodzaj moralnej krytyki, czy moralnego potępienia. Może zasługują, może nie – w każdym razie nie jest to tematem książki.
Ktoś może powiedzieć, że cały ten zerojedynkowy podział na moralnie dopuszczalne i moralnie niedopuszczalne jest nieporozumieniem i że wszystkie działania mogą być tylko w jakimś stopniu lepsze lub gorsze od innych. Być może, odpowiada Boonin, ale kategoriami tymi zazwyczaj posługują się przeciwnicy aborcji, a dyskusja ma się toczyć na ich warunkach.
Dalej Boonin odpowiada na trzy inne zarzuty, które wydają mi się mniej istotne, więc pozwolę sobie ten fragment pominąć, a zamiast tego napiszę kilka zdań o dwóch problemach, o których Boonin nie wspomina, a które bardzo często pojawiają się w debacie: kwestii „zła aborcji” i kwestii relacji między aborcją a prawami człowieka.
„Czy aborcja jest złem?” Nie lubię tego pytania, bo jest beznadziejnie nieprecyzyjne i najczęściej nie da się w żaden sposób odgadnąć, o co dokładnie chodzi pytającemu. Czy o to, że aborcja ma negatywne skutki dla zdrowia psychicznego kobiety? Jeśli tak, to kiedy? Zawsze? Często? W pewnych sytuacjach? W jakich? A może o to, że aborcja ma gorsze skutki dla zdrowia psychicznego kobiety niż alternatywa w postaci rodzenia niechcianego dziecka? Jeśli tak, to kiedy? A może chodzi o zdrowie fizyczne? A może jedynie o to, że niechciana ciąża to coś złego? A może w ogóle nie chodzi o dobro kobiety, tylko np. o to, że pojawienie się nowego człowieka na świecie jest lepsze niż jego niepojawienie się? Możliwych interpretacji są tuziny. W każdym razie Boonin odpowiada na pytanie „Czy aborcja jest złem?” tylko jeśli zinterpretujemy je jako „Czy aborcja jest moralnie niedopuszczalna?”. Jego odpowiedź to „nie, aborcja nie jest złem w tym sensie”, co oczywiście nie oznacza, że w jakimś innym sensie nie może ona być złem. Tym jednak książka się nie zajmuje.
Zauważyłem też, że obie strony sporu a aborcję w Polsce lubią się odwoływać do praw człowieka.
Instytut Ordo Iuris chce zaostrzyć ustawę aborcyjną, by zagwarantować ochronę praw człowieka, Partia Razem chce ją zliberalizować, by zagwarantować ochronę praw człowieka. Mamy więc dwa pytania: „Czy prawo do aborcji jest prawem człowieka?” i „Czy aborcja stanowi naruszenie praw człowieka?”. A tak naprawdę cztery, bo każde z tych pytań ma dwie interpretacje: prawną i metafizyczną. W ramach tej pierwszej pytania można sprecyzować jako „Czy z tych czy innych konwencji, deklaracji, orzeczeń, rezolucji itp. wynika, że aborcja jest prawem człowieka?” i „Czy z tych czy innych konwencji, deklaracji, orzeczeń, rezolucji itp. wynika, że aborcja narusza prawa człowieka?”, a w ramach drugiej jako „Czy niezależnie od tych dokumentów istnieje coś takiego jak prawa człowieka i jeśli tak, to czy prawo do aborcji do nich należy?” i „Czy niezależnie od tych dokumentów istnieje coś takiego jak prawa człowieka i jeśli tak, to czy aborcja któreś z nich narusza?”. Żadnym z tych pytań nie będziemy się tu bezpośrednio zajmować.
To tyle w kwestii pytania, w następnym odcinku o metodzie odpowiadania na to pytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz